Przed południem i deszczem pod same Siechnice. Po obiadku z Czesiem "na miasto". ;) Jedna z wież naszej Katedry: Katedra: Katedra (m.in) - widok z Mostu Pokoju: Pozdrawiam Wiola
Zostałam dzisiaj wyciągnięta przez Męża na rower. ;) Pojechaliśmy pod Most Tysiąclecia. Jeszcze tam nie byłam. Gdyby nie to wiatrzysko, byłoby całkiem miło. :) Kilka fotek spod i znad mostu. Cypel. Tam byliśmy. :) Pozdrawiam Wiola
Ponownie z Asią do Siechnic. Pogoda byłaby super gdyby nie silny wiatr. Dał nam nieźle popalić. Na śluzie udało nam się zobaczyć 2 dorosłe, i zamiast sześciu, tylko cztery małe łabędzie. Co się stało z dwoma małymi? :( Po krótkiej przerwie postanowiłyśmy wracać do domku. Nad Wrocławiem pojawiły się granatowe chmurzyska. Szybki powrót. Deszczyk zaczął padać jak byłyśmy już w domu. Udało się zadowolone i suche.:) Pozdrawiamy
Dzisiaj, dla odmiany, ;) pojechałam z Asią do Siechnic. Córka wsiadła na taty kameleona i Lwice były w swoim żywiole. :)) Było bardzo gorąco. Pokazałam jej łabędzie rodzinki oraz małpi gaj na Wyspie Opatowickiej. Groblą Szczytnicko Bartoszowicką pojechałyśmy odwiedzić naszego pracusia. Długo tam nie zabawiłyśmy, bo faktycznie miał dużo zajęć. Wróciłyśmy do domku Wybrzeżem Wyspiańskiego. Pozdrawiam Wiola
Po pracy pojechałam z Czesiem nad staw, przed Trestnem. Po drodze: bezdzietne małżeństwo. ;) Kolejna rodzinka łabędzia dostała dzisiaj kanapkę (wczorajszą ;) ) z nutellą. :) Taka była jej reakcja na pierwszy kęs, rzucony przeaz Czesia: Czesiu tak się zapatrzył na zajadające ptaszki, że sam.... zgłodniał. Pojechaliśmy więc do Siechnic, w celu uzupełnienia kalorii. Zrobiliśmy sobie Piotrkowy ;) piknik "łaciaty" i po wchłonięciu tego i owego przez nasze organizmy ruszyliśmy w drogę powrotną. Ps. W domku czekaliśmy na Asię, która - lada moment - miała wrócić z chorzowskiego koncertu jaskiegoś tam... lejkinpark. ;)))))