Z Czesiem po Wrocławiu. Ponownie na Karłowicach u szwagra, na Targpiaście, w Parku Zachodnim, gdzie na ławeczce pogryzły nas komary. :( Bardzo duszno dzisiaj było. Nie miałam ochoty wychodzić z domku, ale ten maniak rowerowy ;-) nie pozwolił mi na leniuchowanie. :-(
Komentarze (5)
Miło zobaczyć w środku wakacji swoją uczelnię na fotce hehe
Często jest tak, że ja NIE, a on TAK, i nie mam wyjścia. :-) Jestem mu za to wdzięczna, że wyciągnął mnie dwukrotnie na Rysy, kilkakrotnie na Orlą Perć, wielokrotnie na Czerwone Wierchy i "tysiąckrotnie" na.... rowerek. ;) Pozdrawiam Was Wiola